HISTORIA NR 101

15 lat wstecz, kiedy miałam jakieś 20 lat, korzystałam z usług lekarza ginekologa przy maleńkiej przychodni w małym, powiatowym miasteczku na dolnym śląsku (możecie opublikować, że chodzi o miejscowość Góra/woj. dolnośląskie). Wówczas nie stać mnie było na wizyty w gabinetach prywatnych, więc korzystałam z dobrodziejstw NFZ. Raz na kilka miesięcy wybierałam się do lekarza na rutynowe kontrole (miałam nadżerkę) oraz po receptę na tabletki antykoncepcyjne. Ponieważ lekarz przyjmujący wówczas w przychodni pracował także na już nieistniejącym oddziale ginekologiczno-położniczym w miejscowym szpitalu, często nie pojawiał się o umówionej godzinie w przychodni. Pacjentkami doktora były kobiety w różnym wieku, ciężarne również. Podczas tych wizyt, a właściwie oczekiwania na nie, pielęgniarka ustalała kolejkę, ale też dyrygowała, jak mamy my, pacjentki, się zachowywać przed wizytą.

Otóż, kiedy pierwszy raz przyszłam do tej przychodni na wizytę, nie wiedziałam, że strojem obowiązującym była spódnica/tunika. Szybko okazało się dlaczego. Otóż tuż przed wejściem do gabinetu lekarskiego, należało rozebrać się od pasa w dół (czyli pozbyć się bielizny) i w tej spódnicy/tunice oczekiwać na wizytę na korytarzu. Pani pielęgniarka wybierała panie do kolejki, czyli te które w danym momencie powinny się przebrać za kotarką w korytarzu. To było upokarzające, by siedzieć nawet w tej spódnicy i oczekiwać kolejne minuty na wejście do gabinetu bez bielizny w towarzystwie obcych sobie osób. Panie pielęgniarka opieprzyła mnie za to, że akurat nie miałam na sobie spódnicy/tuniki i odmówiłam rozbierania się przed wizytą. Powiedziałam, że zrobię to w gabinecie lekarza. Miałam na sobie spodnie i zwykły sweter, który był dłuższy, ale nie na tyle długi, by nie świecić tyłkiem w poczekalni. Pielęgniarka zagroziła, że nie wejdę na wizytę. Sam lekarz zdawał się jednak nie widzieć w tym problemu i przyjął mnie.

Uważam, że taka sytuacja, niezależnie, czy mowa o przeszłości, czy o teraźniejszości, nie powinna mieć miejsca. Uważam, że zadaniem placówki jest zadbanie o komfort pacjentki, a nie o tworzenie dziwnych zwyczajów, które odbierają godność. Byłam wtedy stosunkowo młoda i nie potrafiłam się odezwać z właściwym oburzeniem. Obecnie bardzo pilnuję standardów, dlatego wybieram raczej gabinety prywatne, sprawdzone i polecane. Podobna sytuacja się więcej nie powtórzyła.

Paulina

Federa