Zdaję sobie sprawę, że w porównaniu z niektórymi hardcore’ami jak zmuszanie do donoszenia zagrażającej ciąży, moja sprawa nie jest tak poważna, niemniej fakt, iż mogłam stracić życie sprawił, że postanowiłam napisać.
Już jako nastolatka co miesiąc miałam rozległe krwotoki wewnętrzne, powodujące zawroty głowy, brak sił do wstania z łóżka, nietolerancję pozycji pionowej ciała, olewanie przez lekarzy i bliskich („okres ma taki być”). O niemożliwym do uśmierzenia bólu jak nadziewanie na pal nie wspomnę. Mój pierwszy ginekolog zdiagnozował u mnie torbiel jajnika, która się wchłonęła po wzięciu leków hormonalnych. Bardzo silnie mi one szkodziły, ale powstrzymywały okres, więc brałam. Kiedy pan dr był o krok od zlecenia szczegółowych badań i stwierdzenia pewnej choroby, niestety zmarł. Zostałam bez lekarza, który uratował mi życie (inni lekceważyli torbiel na jajniku, a jej skręt groziłby mi śmiercią – na szczęście mój pan dr w porę to zauważył).
Najpierw byłam u jednego faceta w Oleśnicy, potem u kobiety z Wrocławia… Podejście typu „taka pani uroda”… Wizyty prywatne. Ginekolog na NFZ to już w ogóle katastrofa i brak nawet osobnego pomieszczenia do przebrania się…
I któregoś razu trafiłam na filmik mojej znajomej na YT o endometriozie – W Krainie Składów to jej kanał – tam opowiedziała, jak zbiera pieniądze na operację, bo wykryto w IV stadium chorobę. Nieleczona grozi przerzutami do mózgu. Chyba nie muszę mówić, czym grozi krwotok wewnątrzczaszkowy? Na szczęście się udało zebrać potrzebną kwotę i uratować jej życie.
Ja tymczasem dalej byłam faszerowana toksycznymi hormonami. Za poleceniem tejże znajomej udałam się do kliniki Medicus we Wrocławiu. Kilka miesięcy czekania, 500zł za wizytę… Z czasem też dołączyłam do grupy wsparcia na FB dla kobiet z endometriozą. Wykryto u mnie pojedyncze ogniska w lewym przymaciczu, koszmarną adenomiozę (groźba uszkodzenia kręgosłupa) i deformacje macicy (dlatego w trakcie okresu dojrzewania cierpiałam na bardzo silne bóle podbrzusza). Zlecono rezonans, który to potwierdził. Zalecili mi spiralę. Kyleena jest super, bo powstrzymuje okres, ale też ma pewne skutki uboczne jak nadmierne tycie. Zakładali mi ją w publicznym szpitalu, gdzie zostałam zakażona grzybem, który spowodował bolesne, nawracające infekcje. Dzieci i tak nie będę mogła mieć przez choroby genetyczne. Przede mną konsultacja u lekarza, który może w końcu łaskawie wytnie mi macicę. Już normalnie wyobrażam sobie reakcję bliskich, jak się obudzę po operacji…
Taka oto moja historia.
Pozdrawiam serdecznie,
Oliwia Grzemba