Nie miałam aborcji i nigdy nie byłam w ciąży. Mam 29 lat i od kiedy pamiętam zawsze chciałam mieć swój dom i rodzinę. Pomału zaczęłam realizować swoje marzenie. Miesiąc temu wyszłam za mąż za cudownego mężczyznę, a za kilka dni podpisujemy umowę na kupno wymarzonego mieszkania. Bardzo chciałam zostać mamą (co najmniej 2 dzieci), ale od roku boję się, że to nigdy nie będzie możliwe. Moja mama miała bardzo poważne problemy z donoszeniem ciąży, poroniła 3 razy. Inne kobiety w mojej rodzinie też. Zdarzały się też poważne wady płodu. Niedawno odstawiłam antykoncepcję myśląc, że mimo orzeczenia magister Przyłębskiej są takie organizację jak Aborcyjny Dream Team, wiec jakoś damy radę. Od kiedy usłyszałam o śmierci Izabeli nie mogę dojść do siebie. Cały czas myślę, że ja mogę być następna. Jeśli przegłosują podwyższenie kar za aborcję na macierzyństwo nigdy się nie zdecyduję. Boję się. Boję się że zabiorą mi możliwość zostania matką. Cały czas myślę, czy podpisanie umowy na mieszkanie to dobry pomysł, może lepiej się spakować i wyjechać z tego chorego kraju. Tylko wtedy mamą też szybko nie zostanę albo wcale, bo zanim się jakoś ogarniemy w nowym miejscu to minie trochę czasu. Od piątku wróciliśmy do używania antykoncepcji. Chyba czas pomału pogodzić się z tym, że mamą nie będę, a czas leci. W mojej historii nie ma nic specjalnego, ale chciałam wyrazić swój strach. Boję się i myślę o tym cały czas. Moja rodzina, babcie już nawet nie pytają „kiedy dziecko”. Dziękuję że jesteście.