Właściwie moja historia jest krótka, nie byłam i na obecną chwilę, gdy to piszę, nie jestem w ciąży. Nie planuję jej, właściwie to nigdy nie chciałam mieć dzieci. Ta informacja wywołała wiele plotek w rodzinie, kiwań głowami. Taki mental, że kobieta ma chcieć być matką. Gdy jako dwudziestolatka trafiłam z silnymi miesiączkami do szpitala, lekarz jako radę na moje dolegliwości polecił mi zajść w ciążę. Odpowiedziałam, że nie chcę być nigdy w ciąży, że to nie dla mnie. Wtedy z uśmieszkiem na twarzy stwierdził, że może przez przypadek zaciążę i skończą się moje problemy. Płakałam. Bardzo mnie wszystko bolało, dostawałam leki przeciwbólowe, ale mój stan psychiczny po tej rozmowie był kiepski. Nie było wtedy popularnym korzystanie z konsultacji psychologa. Podesłano więc do mnie… księdza. Rozmowa o… ciąży. Naprawdę, a przecież w niej nie byłam i nie planowałam być. Już drugi mężczyzna rozmawiał ze mną o ciąży jako fantastycznym lekarstwie na problemy z ciężkimi miesiączkami. Kazałam mu wyjść, nie miałam ochoty wysłuchiwać, że „natura mnie powołała do bycia matką i teraz się o to dopomina”.
Wyszłam ze szpitala, znalazłam prywatnego ginekologa i endokrynologa, podjęłam leczenie i stan mojego zdrowia się unormował. Jest w miarę dobrze. Co miesiąc na konsultacje lekarskie wydaję bardzo dużo pieniędzy, ale pracuję i stać mnie, póki co. Co mają powiedzieć inne kobiety w podobnych sytuacjach? Mam koleżanki, sąsiadki, kuzynki, one wszystkie boją się zajść w ciążę. Ten kraj z fanatykami religijnymi narzucającymi innym swój światopogląd, nienawidzącymi kobiet, mrozi nas, kobiety, a życie tutaj paraliżuje nas strachem. Nie planuję być w ciąży, ale nie mogę być pewna, że nie zaliczę „wpadki”. Wtedy co mnie tutaj, w Polsce, czeka? Ciąża w moim przypadku, w moim stanie zdrowia, wbrew opinii sprzed lat lekarza i księdza, nie poprawi mi zdrowia, a raczej odwrotnie, może stanowić dla mnie śmiertelne niebezpieczeństwo. Lekarze w prywatnej klinice odradzają mi zajścia w ciążę, bo mogę jej nie przeżyć. A w tym kraju, przy tym systemie, przy podejściu asekuracyjnym wielu lekarzy, zasłanianiu się klauzulą sumienia, nacisku fanatyków na ratowanie „życia poczętego” kosztem matki, nie czuję się bezpiecznie, że gdybym chciała urodzić, ale coś byłoby nie tak, to nikt by mi nie pomógł. Zamierzam wyjechać, żyć bezpiecznie gdzieś, gdzie kobieta to człowiek z pełnią praw. To nie jest kraj dla słabych ludzi, stwierdzając brutalnie.
Iza… młoda kobieta jest pierwszą śmiertelną ofiarą wyroku pseudo TK, o której się mówi głośno. Nie ratowano jej życia, bo bano się zrobić aborcję płodu, który nie miał szans na przeżycie, ale ona, kobieta, Iza, miała. Kogo ratowano? To jest chore. Była przesłanka o ratowaniu zdrowia lub życia kobiety. No tak, ale, pojawiło się tyle „ale”, że postanowiono z niej nie skorzystać i poświęcić jej życie w imię procedur i kariery lekarskiej. No, chyba że to była „klauzula sumienia”… W tym kraju wszystko jest możliwe. Fanatycy religijni rosną w Polsce w siłę, chcą całkowitego zakazu aborcji i mało tego, chcą jeszcze więzienia dla tych, którzy jej dokonują. Nikt już wtedy w Polsce kobietom nie pomoże. Lekarze będą mieć związane ręce, staną się przez rząd i kościół mianowanymi na płatnych zabójców kobiet. Kobiety będą ukrywać ciąże, pewnie będą też umierać w domach… Cofniemy się, pomimo wiedzy i możliwości ratowania życia ludzkiego, nie będziemy tego robić. To okrucieństwo i sadyzm. To nienawiść do kobiet. To jest przerażające. Czy można to jakoś zatrzymać?
Nie chcę być w ciąży, boję się w niej być. Bycie w ciąży w tym kraju, w katolickiej Polsce, jest śmiertelnie niebezpieczne.