HISTORIA NR 64

Dzień dobry.

Wczoraj natknęłam się na pewien artykuł opisujący dramat kobiet w trakcie powikłań w ciąży, gdzie lekarze nie chcą im pomóc pomimo krwotoków, ogromnego bólu itd.

Nie ukrywam, że kiedy padł wyrok TK zaczęłam wpadać w panikę, paranoje co będzie jeżeli mnie to spotka? – każda z nas teraz tak myśli.

Psychika tak siadła, że boje się podjąć bliskości z moim mężem – pomimo brania środków hormonalnych i zabezpieczenia mechanicznego biegałam po testy sprawdzając „czy wszystko w porządku”.

Jestem osobą po „przejściach” wiele lat krzywdzenia przez jedną osobę, zastraszania (można mieć domysły o co chodzi).

Dzięki ciężkiej pracy w terapii, łykając leki (syndrom PTSD) udało mi się z tego doświadczenia pozbierać.

Poznałam mojego męża 1,5 roku przed podjęciem końca terapii. To mój Mąż nauczył mnie nowego życia w bezpiecznych relacjach i bliskości. Ślub wzięliśmy pół roku po ogłoszeniu wyroku TK – ślub kościelny. Jesteśmy wychowani w rodzinach wierzących, ale MY jako małżeństwo nie mamy poglądów, kultywowania czy pokazywania naszej wiary kolokwialnie świetojebliwości  na zewnątrz. Nie uczestniczymy w obrządkach religijnych, bo nerwy biorą w siłę słuchając politykowania, tego się wpaja ludziom w głowę, nie mając w ogóle pojęcia w praktyce. Traktujemy ludzi na równi nie ma w nas homofobii, rasizmu, stygmatyzacji czy segregacji.

Chcemy się starać o dziecko. Mam problemy ze zdrowiem, które teraz reguluje aby móc planować ciąże. Moi specjaliści dbają o to żeby przygotować moje ciało do ciąży, ale boje się jednego!

Czy znajdę takiego ginekologa, który jest w stanie mi pomóc w KAŻDEJ sytuacji, która może się przytrafić w każdej chwili! Planowałam już prowadzenie ciąży poza granicami PL, ale koszty są kosmiczne! Boję się macierzyństwa, 9 miesięcy niepewności. Waham się czy decydować się ma macierzyństwo w tym burzliwym czasie, a my kobiety mamy pewien pułap wieku. 

Federa