HISTORIA NR 68

Opiszę swoją historię – będzie długo, ku przestrodze i z zapytaniem, ale od początku. Byłam na USG prenatalnym w 12. tygodniu ciąży. Badanie wykonał specjalista, wykrył wadę serca dziecka – brak zastawki tętnicy płucnej, niedomykalność zastawki trójdzielnej, a co z tym idzie kardiomegalię. Po rozmowie, po ciężkich i trudnych wyborach zdecydowaliśmy się na terminację.

Skierowano mnie do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki- Łódź.
Na moje pytanie, czy dziecko może umrzeć w łonie, lekarz odpowiedział twierdząco. Wyjaśnił, że jeśli się urodzi, czeka je cykl operacji, bo wada niszczy serce wraz z rozwojem dziecka. Okazało się, że w dokumencie po badaniu wpisał jedynie “podejrzenie ciężkiej wady serca”. Potem konsultacje genetyczne- mimo mojego pisma przedstawionego ordynatorowi, że nie wyrażam zgody na inwazyjną diagnostykę – posłano mnie na konsultacje genetyczne – na których zaoferowano mi… inwazyjną diagnostykę. Odmówiłam.

Piątego dnia pobytu w szpitalu zaprowadzono mnie na kolejne badanie usg. Okazało się, że jest wada wyjątkowo rzadka. Pani doktor stwierdziła, że po 22 latach pracy taki przypadek oglądała tylko kilka razy, ale skoro to taka wczesna ciąża, to kardiomegalia (powiększenie serca) jest niewielka, płatki zastawki są niewykształcone, ale tak trochę, niedomykalność zastawki… delikatna. Nie podpisze mi terminacji, bo wada kardiologiczna jest operacyjna i może się zatrzyma na tym etapie, a może ewoluuje (SIC!- wcześniej mówili, że wada niszczy serce!!!) POKAZYWAŁA MI ZDJĘCIA DWÓCH JEJ MAŁYCH PACJENTÓW , KTÓRZY SIĘ URODZILI I “PO OPERACJACH FUNKCJONUJĄ” . DWA JEJ PRZYPADKI.I DZWONIŁA DO KOLEŻANKI, CO TEŻ MIAŁA 2 PRZYPADKI.

Tego samego spotkali się lekarze, zaproszono mnie na rozmowę i oświadczono, że na tym etapie nie zakończą ciąży, ale jak wrócę do nich za trzy tygodnie i znów zrobimy to usg, to może wada się pogłębi i oni się zastanowią nad moim wnioskiem o terminacje.

Nie mogłam wręczyć pisma, że “w związku z odmową proszę o to i o to…”, ponieważ usłyszałam, że mylę pojęcia, oni mi nie odmawiają, oni muszą poczekać, ponieważ wada serca może być zoperowana, a oni nie odpowiedzieli mi ostatecznie, bo nie ma pewności, bo jest za wcześnie…
Powiem wprost. NIE CHCĘ DO NICH WRÓCIĆ. STAŁAM SIĘ CIEKAWYM PRZYPADKIEM MEDYCZNYM, RZADKO SPOTYKANYM, I TA PANI OD USG WYDAJE SIĘ ZACHWYCONA.

Tylko nikt nie mówi, ile tych operacji, jak poważne, i jak wpływa to na życie nasze – rodziców, oraz komfort życia dziecka. Nie ma o tym ani słowa.
Dodatkowo w szpitalu nie miałam konsultacji psychologicznych, a w sali wylądowałam wczoraj z dziewczyną w 8 miesiącu ciąży… to chyba świadczy o podejściu do pacjentek takich jak ja. Lekarze nie pozwalali mi dojść do słowa, gdy prosiłam o terminację, gdy mówiłam o świadomej decyzji, o swoich prawach, o ustawie, byłam zbywana powiedzeniem, że oni muszą mieć twarde dowody i pewność, aby nikt nie podważył ich decyzji.

Ciężka wada serca mojego dziecka, nie jest powodem według ICZMP do terminacji, przecież można operować, jest tyle nowych, wspaniałych możliwości kardiologicznych…
Tak jak pisałam… “ciekawy przypadek”.
Nigdy nie spodziewałam się po tak znanym szpitalu takiego traktowania…

Znaleźliśmy szpital w Polsce, ponieważ przez koronawirusa, wyjazd za granicę również stał się dość skomplikowany przez zamknięte granice oraz kwarantannę zarówno u nas czy u zachodnich sąsiadów… Tak Pan doktor “stanął na głowie” i pomógł nam, trafiłam do szpitala gdzie potwierdzono postawioną diagnozę, zapewniono mi pokój w którym byłam sama, bo po działaniu tabletek nie wyobrażam sobie przebywać w jednym pokoju z ciężarnymi… mogłam porozmawiać z psychologiem, która nie kwestionowała decyzji ani nie namawiała do zastanawiania się czy dobrze robimy… wysłuchała, dopowiedziała, prosiła by ją wołać jeśli coś potrzeba, lekarze i pielęgniarki w porządku, nikt nie śmiał skomentować że coś nie tak, bo badania w 16 tygodniu ciąży były wymowne… wada pogłębia się, serce pracuje nieprawidłowo, przemienia się w wadę letalną- śmiertelną.
Nie wróciliśmy do CZMP – bo dopiero przechodzili byśmy kolejne badania i nie wiadomo, czy tak by się skończyło…

Dostaliśmy drugą szansę… na nowe życie, to co przeżyliśmy… ból, upokorzenie, ale w końcu nadzieja i… ulga? To zostanie z nami, mam nadzieję, że czas zaleczy pustkę i rany.

Federa