HISTORIA NR 75

Okres spóźniał mi się tydzień, więc zrobiłam test. Wyszedł dodatnio, drugi i trzeci tak samo. Ponieważ jestem niepełnoletnia, nie mogłam iść do lekarza, rodzice nie mogli się o niczym dowiedzieć, byłoby naprawdę nieciekawie. Wiedziałam, że nie mogę urodzić tego dziecka. Rodzice nawet nie domyślali się, że współżyję z chłopakiem. Od początku byłam pewna, że muszę się pozbyć ciąży. Zaczęliśmy szukać w Internecie, jak poronić i innych rzeczy, trafiliśmy na Women on Web. Nie mieliśmy ani trochę oszczędności, pieniądze pożyczyła nam koleżanka. Nie wiedzieliśmy dokładnie, w którym tygodniu jestem, więc nie mogliśmy czekać ani chwili. Przepatrzyliśmy chyba milion razy stronę ogłaszamy24.pl, aż znaleźliśmy kobietę, która chce sprzedać zestaw za 340zł. Pomyśleliśmy, że fajnie, bo po pierwsze taniej, a po drugie na pewno szybciej. Wysłaliśmy jej zaliczkę w poniedziałek, następnego dnia rano miała wysłać paczkę. Nie odpowiadała na żadne smsy, więc zaczęliśmy szukać dalej. Kolejna kobieta ogłaszała się, że wyśle je na drugi dzień, a płatne będzie przy odbiorze. Była środa, a tabletki były potrzebne na czwartek! Z piątku na sobotę miałam spać u przyjaciółki, żeby przeprowadzić zabieg, nie mogłam czekać. Tabletki znów nie doszły, chłopak na drugi dzień na gwałt pojechał SAM do OBCEGO MIASTA. Strasznie się o niego bałam. Wrócił tego samego dnia wieczorem. W sumie było 13 tabletek. Pierwsza była niepodpisana, 12 kolejnych to misoprostolinium, a nie misoprostol, zastanawiałam się, czym to się różni. Upewniłam się u faceta, który to sprzedał, czy to na pewno to, bo nie chciałam sobie zaszkodzić, pomyślałam, że już mniejsza o pieniądze. Tym bardziej, że zamiast normalnej ulotki dostaliśmy kartkę wydrukowaną najprawdopodobniej przez niego. Wzięłam tabletki.

Bałam się strasznie, że dostanę krwotoku! Wtedy dowiedzieliby się rodzice i byłoby bardzo źle. Na szczęście wszystko przeszłam bardzo łagodnie. Poza pierwszymi bólami, pozostałe były słabsze niż przy miesiączce.

Federa