HISTORIA NR 77

Byłam chora na nowotwór i właśnie miałam zacząć inwazyjne leczenie, gdy okazało się, że jestem w ciąży. Byłam tym zaskoczona, nawet się trochę ucieszyłam, bo chcieliśmy mieć drugie dziecko i to moja choroba nas powstrzymywała. Chciałam poczekać na wyleczenie, ale mój stan zaczął się pogarszać i trzeba było zacząć bardziej agresywną terapię. Więc po chwili radości zrozumiałam, że ta ciąża jest dla niej przeszkodą. A bez niej – co ze mną będzie? Czy będę w stanie w ogóle donosić tę ciążę? Mój onkolog co prawda powiedział mi, że jeśli nie rozpocznę leczenia mój stan się pogorszy, a gdybym zaczęła, miałam szansę na całkowite wyleczenie, ale nigdy wprost nie zaczął rozmowy o przerwaniu ciąży. Ja nie wiedziałam co robić. Zaczęłam o tym czytać, zorientowałam się, że powinnam mieć orzeczenie o tym, że ze względu na ciążę moje zdrowie jest zagrożone, ale żaden lekarz nie chciał go wystawić. W końcu dostałam takie, że nie ma zagrożenia, wtedy nie wiedziałam, że mogę wnioskować o powołanie komisji, która to sprawdzi. Leków mi nie podawano, bo lekarz mówił, że nie może ryzykować zdrowiem dziecka. Ja chciałam się poddać terapii, ale nie dawano mi takiej możliwości. Czułam się coraz słabiej, źle znosiłam ciążę. W końcu wiedziałam, że już dalej nie mogę, że muszę zacząć się leczyć. Poszłam do szpitala, byłam zdecydowana na aborcję. Lekarze powiedzieli mi, że to wbrew ich sumieniu, że nie mogą tego zrobić i przyjęli mnie do szpitala na oddział patologii ciąży. Powiedzieli, że na pewno jej nie donoszę, że mój organizm jest za słaby, ale nie mogą wywołać porodu, bo to by było zabójstwo. Czekali aż płód sam obumrze i tak się w końcu stało. Kobiety, które leżały ze mną na sali nie potrafiły zrozumieć mojej decyzji, same walczyły o utrzymanie ciąży i dziwiły się, że ja chciałam swoją przerwać. Byłam tam zupełnie sama przeciwko trzem. Wymagano ode mnie poświęceń wbrew mojej woli, czułam się winna, że jestem gotowa poświęcić ciążę dla swojego zdrowia. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że miałam do tego prawo tak samo, jak miałam prawo się poświęcić. To był mój wybór i mam duży żal do tych, którzy wpędzili mnie w takie poczucie winy, bo dokonałam wyboru niezgodnego z oczekiwaniami. Po obumarciu ciąży musiałam urodzić martwe dziecko. To niesprawiedliwe – bo tego dziecka i tak nie ma, a przerwanie ciąży wcześniej oszczędziłoby mi dużo cierpienia.

Federa