HISTORIA NR 78

aszłam w ciążę mimo zabezpieczania się. Do tej pory nie wiem, jak to się stało, bo zawsze bardzo uważałam. Nie chciałam i nie mogłam mieć dzieci. Od lat cierpiałam na depresję, wiedziałam, że muszę najpierw się wyleczyć, zanim podejmę tak ważne decyzje życiowe. Na szczęście dość wcześnie zorientowałam się, że jestem w ciąży. Mój stan się pogorszył, miałam myśli samobójcze, mój chłopak był przerażony moim stanem. Wiedzieliśmy, że muszę przerwać tę ciążę, że ona sprawia, że w końcu targnę się na swoje życie. Lekarz, do którego chodziłam również zauważył, jaki ciąża ma na mnie wpływ. Pytałam, czy można coś zrobić. Mówił mi, że nie. Ale mój chłopak wyczytał gdzieś i potem się skonsultował z prawnikami, że choroba psychiczna to też zagrożenie zdrowia i że mogę legalnie usunąć ciążę. Kiedy powiedziałam o tym mojemu lekarzowi, zupełnie się zmienił. Zaczął mówić, że to aborcja pogłębi moją chorobę, a nie ciąża, że nie mogę stosować wymówek i to, że jestem chora nie zwalnia mnie z odpowiedzialności i nie daje prawa do zabicia swojego dziecka. Krzyczał na mnie. Wtedy zupełnie się załamałam. Próbowałam się zabić, ledwo mnie odratowano. Kiedy doszłam do siebie odwiedziła mnie w szpitalu mama. Powiedziała mi, że za granicą takie sytuacje, kiedy kobieta próbuje popełnić samobójstwo w ciąży są traktowane tak, że ciąża jest dla nich niebezpieczna i że mogą przerwać ciążę z tego powodu. A u nas raczej tak się tego nie ocenia. Bardzo ją poprosiłam, żeby spróbowała się dowiedzieć więcej. Potem sama zaczęłam szukać informacji. Zdecydowałam się na klinikę w Austrii. Zostałam tam potraktowana z szacunkiem. Przeszłam badania i konsultacje psychologiczne. Po nich ostatecznie zdecydowałam się na zabieg. Odczułam wielką ulgę. Wie o tym tylko mama i mój chłopak. Nie powiedziałam o tym nikomu innemu, bo wciąż mam w uszach krzyk mojego lekarza, który tak bardzo niesprawiedliwie mnie osądził. Do dzisiaj się leczę, staram się nie myśleć o tym wszystkim.

Federa