HISTORIA NR 93

Dzień dobry,

zdecydowałam się na opowiedzenie mojej historii. Nie jest ona odosobniona, ale wciąż uwazam, ze za mało ich w internecie. Kiedy sama szukalam podobnych, jak na złość nie mogłam ich znaleźć. Dlatego ciesze się przeogromnie, ze powstał film „O tym się nie mówi”, bo myśle, ze da nadzieje i szanse osobom w „naszej sytuacji”. Kiedy oglądałam film, ciagle mówiłam sobie „rozumiem Cię, byłam tam..”. Nasza ukochana córka miała tylko 20 tygodni, kiedy okazało sie, ze coś jest nie w porządku z jej mózgiem. Na początku mogło to być wszystko i nic. „Może taki jej urok, mózg jest plastyczny”- mówili pełni nadziei lekarze. A trafiliśmy na wspaniałych i najlepszych lekarzy, którzy nie bali się nam po kilku tygodniach powiedzieć, ze jednak bedzie źle, że nic z tym nie zrobimy, tak się stało i tu nie ma niczyjej winy. Rzadka choroba genetyczna. Trudno było, bo okazywało sie, ze nasza mała córeczka wszystko inne ma zdrowe, tylko nie mozg… I wdzięczna jestem za naszego lekarza, który nie bal sie nam zasugerować aborcji.

Zaczęło sie szukanie, wysyłanie dokumentow za granice. I zaczęła sie również ogromna niepewność, czy będę mogła poleciec, czy ktos nam pomoże, czy nie zostaniemy w tym sami. Tym bardziej, ze o wadzie mowil tylko obraz usg. Badanie WES, które miało potwierdzić chorobę, z która zmagała się nasza dziewczynka jest w Polsce nierefundowane, czeka sie na nie kilka miesiącu i kosztuje bardzo dużo. Oczekiwanie na termin było okraszone ogromnym bolem, całymi dniami szlochu, bo myśle ze to nie był płacz. Nigdy nie byłam tak blisko śmierci, jak w tamtych momentach. Jak bardzo chciałam umrzeć. Kochałam to dziecko, całą sobą. A tak bardzo nie chciałam, by przyszła na świat. To był najtrudniejszy wybór w moim życiu. Wyjechaliśmy do Belgii, zajęli sie nami wspaniali ludzie, wszyscy traktowali nas z ogromnym szacunkiem. Nasz i nasze dziecko. Są kraje, lekarze, ludzie, politycy, którzy wiedza, ze to i tak wystarczająca tragedia, dowiedzieć sie, ze Twoje dziecko jest chore i jego urodzenie przyniesie bol nie tylko jemu, ale również całej rodzinie. Nasza córka przyszła na świat w ciszy i smutku, lecz urodzenie jej w tej ciszy, dało nam jako rodzinie szanse, by znów zacząć żyć. Minął miesiąc, bardzo niewiele. Nie wiem, kiedy będzie normalnie, ale wiem, ze kiedyś będzie. I ta nadzieja pozwala mi z optymizmem patrzeć w przyszłość. Nie żałuje swojej decyzji. I trochę z podniesiona głowa, mówię ze dokonałam terminacji ciąży, by osoby, które będą w tej samej sytuacji, będa miały odwagę sięgnąć po swoje życie, a nie skażą siebie na bycie żywa trumną.

Karolina

Federa